sobota, 13 lipca 2013

Rozdział Trzeci.

Mrugnęłam kilka razy by odzyskać kontakt z rzeczywistością po tym jak straciłam go na szkolnym boisku. Otworzyłam oczy a ostre światło dotarło do moich źrenic. W moim otoczeniu nie było już ani tego boiska ani trybun. Leżałam na kanapie w salonie przykryta po szyje kocem. Z kuchni słyszałam dwa głosy, jeden z pewnością należał do mojej mamy a drugi, męski należał do osoby,która mnie uratowała.

- Mamo ? - wymamrotałam podnosząc się do siadu. Usłyszałam jak wstaje z krzesła i kieruje się do salonu,w którym byłam ja.

- Rose ! - krzyknęła widząc,że się obudziłam. Gwałtownie zmniejszyła dystans między nami i mocno obieła mnie ramionami przez co poczułam lekki wstrząs. Z kuchni do salonu wszedł również mój wybawca.

- Justin ? Co Ty tutaj robisz ? - zapytałam na jego widok.

- Przyniósł Cię tutaj po tym jak straciłaś przytomność na boisku. - wyjaśniła za niego mama i ... moje życie zamieniło się w dramat a skomplikowało się dosłownie wszystko.

-  Przecież nie było Cię na boisku... -wymamrotałam ponieważ cały czas byłam w szoku po tym co się stało kilka godzin temu. - Poszedłeś do szkoły, ja zostałam sama, chciałam przywiesić serpentyny na trybunach, zakręciło mi się w głowie i spadłam. - nerwowo przedstawiałam swoją, prawdziwą wersję.

- Musisz teraz odpocząć i nabrać sił.- przerwał mi.

- Ale.. - zaprotestowałam

- On ma rację, kochanie. - Justina poparła mama. Nastała między nami kilkusekundowa cisza,którą przerwał mamy telefon. Wychodząc z pokoju odebrała połączenie.

- Powiedz mi prawdę. - nalegałam. - Jak się tam znalazłeś ?

- Rosaline, mówię Ci prawdę. Byłem na boisku. Podbiegłem i Cię złapałem w ostatniej chwili. - tłumaczył się lecz wiedziałam,że każde słowo było kłamstwem.

- W Twojej wersji nic nie ma sensu.

- Życie nie ma sensu. - parsknął po czym zbliżył się do mnie. - Jesteś w szoku, odpoczywaj. - powiedział podchodząc na tyle blisko,że mogłam poczuć jego perfumy lecz nie to przyciągnęło moją uwagę a chłód jego ciała. Na moim ciele pojawiły się ciarki a na twarzy wymalowało się niezrozumienie i dezorientacja. Justina opętało zakłopotanie więc momentalnie zaczął się wycofywać z pokoju cały czas na mnie patrząc. Jego oczy zmieniły kolor z ciemno brązowych na piwne wpadające w pomarańcz i czerwień. Chwycił klamkę drzwi i chciał wyjść lecz mama go zatrzymała,

- Justin ! Zaczekaj ! Może zjesz z nami kolację w ramach podziękowania ?

- Nie, dziękuję...- zawahał się myśląc nad kłamstwem jaki miał zamiar powiedzieć mamie a jego oczy przybrały normalną barwę. - Jestem na specjalnej diecie. - uśmiechnął się do niej.

Specjalna dieta ? Serio,Justin ? Nie stać Cię na nic lepszego ? - pomyślałam.

- Rozumiem...-wymamrotała mama a drzwi do domu otworzyły się uderzając Justina w plecy.

- Rose...skarbie - powiedział Zac ignorując wszystkich i wszystko wokół. Podszedł do mnie i przytulił najmocniej jak tylko potrafił. Pomimo zmęczenia i wszystkich złych emocji,które mi towarzyszyły, czułam,że mam to czego przez cały dzień mi brakowało.

-  Jak się czujesz ? - zapytał odsuwając się ode mnie co dało mi możliwość zaczerpnięcia powietrza. Usiadł na fotelu,który znajdował się tuż obok mnie.

- Uhm..lepiej...- uśmiechnęłam się. Jeśli pytał o to jak się czułam pod względem fizycznym to nie skłamałam ale jeśli chodziło mu o samopoczucie psychiczne to moją odpowiedź można zaliczyć jako nieprawdziwą. Czułam się zagubiona i jeszcze bardziej zdezorientowana. Justin ukrywał coś przed wszystkimi i to 'coś' nie jest drobnostką. Musiałam dowiedzieć się co to i nie zamierzałam odpuścić.

- To ja już pójdę. - powiedział grzecznie Justin kierując swoją wypowiedź do mojej mamy. - Dobranoc. Zdrowiej Rosaline. - po tych słowach opuścił mieszkanie.

- Co on tutaj robił ? -  zapytał Zac.

- To właśnie on ją uratował. - odpowiedziała mu mama na co Zac zamilkł i spuścił głowę.

- Ktoś jest zazdrosny ? - droczyłam się.

- Nie ? - zaśmiał się. -  Raczej zły. To ja powinienem Cię uratować a najlepiej nie dopuścić by to się stało.

- Czasu nie cofniesz. Poza tym jestem cała i zdrowa. Rozumiem,że Twój mecz był dla Ciebie ważny.

- Nie ważniejszy niz Ty. - powiedział z powagą.

- Aww chodź tutaj - powiedziałam otwierając ramiona do uścisku. Zac położył się obok mnie obejmując swoimi silnymi ramionami. Chciałabym by tak pozostało na zawsze.

Następnego dnia nie było mnie w szkole więc mogłam spać tak długo jak tylko chciałam, co mi bardzo pasowało. Obudziłam się leżąc w swoim pokoju. Ostatnie co pamiętałam to zaśnięcie w ramionach Zaca. Pewnie on przyniósł mnie tutaj.  Gdy skończyłam poranną toaletą wybiła jedenasta. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie swoje ulubione śniadanie - bułka z białym serem i pomidorem a do picia ciepłe kako. Usiadłam w pokoju i włączyłam telewizor. Wzięłam pierwszego kęsa a na kanale, który pewnie wieczorem oglądała mama, zaczęły się wiadomości. Reporter był w parku znajdującym się niedaleko mojego domu. By tam dotrzeć potrzebowałam maksymalnie pięciu minut a było to moje ulubione miejsce na długie spacery. Jak się okazało,będę musiała znaleźć nowe.


Dziś rano po raz drugi znaleziono ciało martwej osoby. Tym razem był to chłopak. Larry Nicolsen zamieszkały nieopodal. On, w przeciwieństwie do poprzedniej ofiary, był całkowicie trzeźwy. Niepokojące jest to,że sprawca jest ten sam i w dalszym ciągu jest on nieznany.  Policja zakazuje zbliżania się do lasów i parków. Stratford Park zostaje zamknięty do odwołania.


Siedziałam zszokowana. i nie wiedziałam co mam robić. Czułam się jakby to była moja wina. Towarzyszyło mi jeszcze jedno uczucie. Czułam się obserwowana. Pociągnęłam za rękawy wysłużonego swetra i przysunęłam kolana do klatki piersiowej. Bałam się ponieważ to coś lub ktoś grasujący w Stratford zbliżał się do mnie. Larry był moim sąsiadem, jak mieliśmy po 5 lat często bawiliśmy się na podwórku. Czując się nieswojo skończyłam śniadanie po czym położyłam się na kanapie i zaczęłam przełączać kanały by znaleźć coś ciekawego w telewizji.Zatrzymałam się na Comedy Central i obejrzałam jeden ze swoich ulubionych seriali czyli ''Jak poznałem waszą matkę''. W ten sposób minęły cztery godziny. Posprzątałam po śniadaniu i udałam się do swojego pokoju by się przebrać. Ubrałam białą bluzkę z dekoltem, czarne rurki i szary, długi sweter. Wychodząc z domu związałam włosy w luźnego koka.  Od razu poczułam zimny wiatr na całym ciele. Nie lubiłam takiej pogody. Szaro, zimno, nudno i nijako a wszyscy wydają się przygnębieni. Kierowałam się w stronę kawiarni Barney'a, w której za pół godziny zaczynała się moja zmiana. Dotarcie tam zajęło mi tradycyjnie 20 minut. Weszłam do środa i poczułam ciepło oraz zapach kawy. Lokal nie był najpopularniejszy w Stratford. Tego dnia było tam około pięciu osób. Weszłam na zaplecze zostawiając swoją torbę i wyciągając z niej jedynie laptopa. Usiadłam z nim przy ladzie i czekałam na cud zwany klientami. Barney, właściciel lokalu i kolega mojej mamy, siedział po mojej lewej stronie pijąc kawę i rozwiązując krzyżówki.

- Co u Ciebie, mała ? - zapytał wesoło. Lubiłam z nim rozmawiać bo zawsze wiedział jak poprawić mi humor i jak mi pomóc.

- Dobrze. - uśmiechnęłam się ciepło po czym zrobiłam sobie kubek kawy i zalogowałam się na twittera i facebooka. Jako pracownik mogłam pić nie zliczone ilości kawy na koszt firmy. Raj, prawda ?

- Słyszałaś co ostatnio dzieje się w Stratofrd ?- zapytał.

- Mówisz o tych morderstwach ? - zapytałam niepewnie na co zamruczał ''mhm''. - Tak, wiem o tym.

- Kto by pomyślał,że w naszym,małym i spokojnym miasteczku przydarzy się coś takiego ?

- Czuję,że to nie koniec... - wymamrotałam przeglądając różne tweety.

W dalszej rozmowie przeszkodził nam dzwoneczek zawieszony nad drzwiami oznaczający,że ktoś wszedł do lokalu.Była to Jasmine, która wesoło do mnie podeszła po czym przywitałyśmy się całusem w policzek a z Barneyem przybiła piątkę.

- To co zwykle, Jas ? - zapytał nie odwracając wzroku od krzyżówki. Tylko on nazywał ją Jas czego ona nienawidziła....dlatego Barney to robił.

- Tak. - odpowiedziała wesoło. Czekając na jej zamówienie opowiadała o tym co wydarzyło się w szkole a zaraz po tym, wypytywała o  Justina. Wyjaśniłam jej co zaszło na boisku i u mnie w domu.

- A jaki jest z charakteru ? - zapytała.

- Cóż...- westchnęłam podając jej kawę i ciastko z jabłkiem. - Tak jak powiedziała pani Lae, jest inny.... i tajemniczy. Miło się z nim rozmawia i jest uprzejmy ale odpycha od siebie ludzi. Jasmine tylko przytaknęła zajadając się ciastkiem. Pamiętacie jak mówiłam Wam,że jest bardzo wesoła i pozytywnie nastawiona do życia ? Tak, to są jej zalety ale jak każdy człowiek ma i wady. Nie potrafi słuchać i rzadko kiedy potrafi zachować się poważenie.

- Słyszałaś o Larrym ? - przerwałam jej posiłek.

- Uhm. - lekko się zakrztusiła - Tak, niestety.

- Nie wiem co o tym myśleć.- powiedziałam wypijając ostatni łyk kawy

- To nie myśl. Ciebie to nie dotyczy.

- Jeszcze...- wymamrotałam przez co spojrzała na mnie zażenowana.

- Pani Lae odwołała sztukę. - zmieniła temat a na moją twarz wrócił uśmiech. Nie zrozumcie mnie źle ale nie miałam ochoty w tym grać.

- Dlaczego ? - zapytałam lecz w odpowiedzi wzruszyła jedynie ramionami.

- Okey,kochana. Idę do domu. Widzimy się wieczorem ?

- Pewnie. - uśmiechnęłam się ciepło po czym się pożegnałyśmy. Po jej wyjściu wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia. Minęła godzina a na dworze zaczęło się ściemniać. Wybiła osiemnasta gdy w Stratford zaczął się najgorszy koszmar jaki widziałam. Chmury na niebie zrobiły się gęste i ciemne, wręcz czarne. Wiał zimny wiatr,który z każdą sekundą był co raz silniejszy. Ludzie na zewnątrz zaczęli biec w tym samym kierunku - jak najdalej od centrum. Wymieniliśmy się z Barney'em zaniepokojone spojrzenia. Powoli wyszliśmy z kawiarni. Tysiące ludzi uciekało jak w tych wszystkich filmach katastroficznych. Złapałam przypadkową kobietę i zapytałam  co się dzieje lecz w odpowiedzi dostałam jedynie płacz i piski.. Próbowałam od kogokolwiek dowiedzieć się o co chodzi lecz wszyscy byli zajęci ucieczką. Co bezmyślna ja postanowiłam zrobić ? Udać się w stronę,z której wszyscy uciekają.

Znasz  ten moment gdy bohaterka horroru  zachowuje się jak kompletna idiotka i pyta ''Jest tu kto ?'' jakby seryjny morderca miał jej odpowiedzieć lub gdy wchodzi do pomieszczania pomimo, iż wie,że tak kryje się niebezpieczeństwo ? Ja byłam tą bohaterką lecz nie w jakimś dennym filmie a w prawdziwym życiu. Ciekawość i strach wzięły górę nad rozsądnym myśleniem. Przerażona szłam do przodu co chwile szturchana przez tłum aż dotarłam do celu. Na środku ulicy stała piątka postaci : troje mężczyzn i dwie kobiety. Wszyscy ubrani tak samo : Czarne płaszcze, czarne spodnie i czarne eleganckie buty. Tylko tyle mogłam zobaczyć bo nie znajdowałam się wystarczająco blisko.

Nagle ktoś chwycił mnie od tyłu za ramiona i obrócił w swoją stronę na co drgnęłam.  Na początku myślałam,że to Barney a potem,ze ktoś chce mnie skrzywdzić lecz końcowy efekt mnie zadowolił.

- J-Justin ? - zawahałam się bo byłam w strasznym szoku.

- Tak, to ja.-  Posłuchaj mnie uważnie, Rosaline. To jest Dylan, moja przyjaciółka. Ufam jej i proszę byś Ty jej też zaufała. Nie mam czasu na wyjaśnienia ale ona się Tobą zajmie i będziesz bezpieczna. Okey ? - W jego głosie nie słyszałam nic oprócz troski. Lekko przytaknęłam i rzuciłam mu się na szyje a łzy pojawiły się w moich oczach.  Na kilka sekund objął mnie ramionami po czym odsunęliśmy się od siebie a Dylan pociągnęła mnie za rękę. Biegłyśmy razem z tłumem. Obróciłam się i zobaczyłam Justina stojącego z czterema osobami, nie wiedziałam kim byli ale wyglądało to strasznie. Bałam się i byłam zagubiona.

CO SIĘ DO CHOLERY STAŁO ?! - W myślach zapytałam samą siebie gdy wsiadałam z przyjaciółką Justina do jej Ranger Rovera. Zapięłyśmy pasy i ruszyłyśmy do.. nie wiedziałam dokąd ale po słowach Justina, wiedziałam,że będę tam bezpieczna. W kompletnej ciszy jechałyśmy przez las. Oparłam głowę o szybę lecz nie spuszczałam wzroku z kierowcy. Była szczupłą blondynką o zielonych oczach i wyglądała na niewiele starszą ode mnie.

- Boisz się ? -  przerwała ciszę.

- Uhm..- zawahałam się a po chwili ciszy powoli odpowiedziałam - Jestem zszokowana i ... przerażona. Kim byli Ci ludzie ?

- Justin odpowie Ci na takie pytania. - odpowiedziała po dłuższej chwili ciszy i poprawiła się w siedzeniu.

Odwróciłam głowę i patrząc na taflę jeziora,które właśnie mijałyśmy starałam się odprężyć. Moje powieki  zrobiły się strasznie ciężkie i powoli zaczęły opadać. Dylan włączyła radio,w którym właśnie zaczęła się piosenka Taylor Swift ''Safe and Sound.'' - moja kołysanka. Zawsze przy niej zasypiam wiec tak było i tym razem.
_______________________________________________________________________________
Przepraszam,że znów musieliście tyle czekać :c

ROZDZIAŁ CZWARTY POJAWI SIĘ 29 LIPCA !

dziękuję za tyle wyświetleń i komentarzy, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :)

INFORMOWANI - KLIK
PYTANIA - KLIK
WSZYSTKO INNE - KLIK

love ya
Agata.

20 komentarzy:

  1. robi się coraz ciekawiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czeeeeeeeeeekam na kolejny.:D
    @OMB_OMJ

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie <3333333333333333

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  4. ahfujkdchujfkhjnhb
    haha dlaczego nam to robisz?
    w takim momencie i przerwa :c xd
    czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. o Jezu... to Volturi czy co? :O jejuuuuuu ja chcę żeby oni byli razem, a nie ona z tym Zac'iem... jestem ciekawa czy Justin powie jej prawdę, że jest wampirem ;P hehe nie rób takich długich przerw, prooooooooooooooooszęęęę <3333333333 @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pierdziele tyle czekać na 4, tyle przegrać ;-; Trochę mi się to kojarzy ze Zmierzchem, ale w sumie to właśnie mnie w tym pociągnęło! Uwielbiam historię o wampirach i cóż... w tej się zakochałam ♥ Czekam na następny ;) tommoratter.blogspot.com @avemalik

    OdpowiedzUsuń
  7. Aww*.* opłacało się tyle czekać C: ^^
    faktycznie.. jak czytałam to skojarzyło mi się ze Zmierzchem, ale to właśnie zajebiście, ponieważ lubię historię o wampirach etc.
    czekam na nn:)
    @MarikaOffical

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe :)))) czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. ;)
    Kojarzy mi się trochę ze Zmierzchem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja pierdole boski <33333

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham cie jej *.*
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    @Justin_Mhrau

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger więcej info na http://tommoratter.blogspot.com/p/the-versatile-blogger_4783.html gratulacje;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Twoje opowiadanie jest niesamowite, więc zasługujesz na to i nawet na więcej *-*

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział. Czekam nn ♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny blog, inny niż wszystkie, które czytam. Ogromny plus za pomysł :* Czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  16. świetne opowiadanie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na początek przepraszam za spam.
    To teraz posłuchasz krótkiej Litanii od strony mojej osoby. ;D
    Twojego bloga odkryłam przed chwilą, a można powiedzieć, że się zakochałam. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. A jednak mnie spotkała .. Odkryłam go przez innego bloga o JUSTINIE (Wiem, głupia jestem, bo nie odkryłam go sama ;c). Cieszę się, że to zrobiłam. :33
    Co do twojego bloga: Po prostu nie mogę pojąć, jak ty to robisz dziewczyno ? Gdzie ja byłam jak rozdawali talent ? Hę ? Dobra, odwala mi. Zobacz co ty ze mną robisz. XD ^^ Ehh .. Też tak chcę ! Zaintrygowało mnie to opowiadanie, nie powiem. To, w jaki sposób, z najmniejszymi szczegółami, jest piękne. Pozwalasz przenieść się czytelnikowi do świata twojego opowiadania.Do samego końca będę czytała twojego bloga.KOCHAM GO I CIEBIE TEŻ <3333333333
    Dobra, nie będę dalej pisała. Bo jak się rozpiszę, to mój komentarz będzie na całą stronę i jeszcze będziesz musiała przewijać. :>
    boski ten rozdział..czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  18. Na początek przepraszam za spam.
    To teraz posłuchasz krótkiej Litanii od strony mojej osoby. ;D
    Twojego bloga odkryłam przed chwilą, a można powiedzieć, że się zakochałam. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. A jednak mnie spotkała .. Okryłam go przez innego bloga o JUSTINIE (Wiem, głupia jestem, bo nie odkryłam go sama ;c). Cieszę się, że to zrobiłam. :33
    Co do twojego bloga: Po prostu nie mogę pojąć, jak ty to robisz dziewczyno ? Gdzie ja byłam jak rozdawali talent ? Hę ? Dobra, odwala mi. Zobacz co ty ze mną robisz. XD ^^ Ehh .. Też tak chcę ! Zaintrygowało mnie to opowiadanie, nie powiem. To, w jaki sposób, z najmniejszymi szczegółami, jest piękne. Pozwalasz przenieść się czytelnikowi do świata twojego opowiadania.Do samego końca będę czytała twojego bloga.KOCHAM GO I CIEBIE TEŻ <3333333333
    Dobra, nie będę dalej pisała. Bo jak się rozpiszę, to mój komentarz będzie na całą stronę i jeszcze będziesz musiała przewijać. :>

    OdpowiedzUsuń
  19. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Szczegóły na moim blogu : http://dangerismylifestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń