Zegar tykał odliczając ostatnie sekundy do rozpoczęcia balu. Dwadzieścia pięć par stało jedna za drugą, gotowe zatańczyć pierwszy taniec. W tym ja i Justin, nie do końca jako para. Jego ręka była zgięta w łokciu i przyłożona do klatki piersiowej, moja zaś spoczywała na zgięciu jego łokcia od wewnętrznej strony. Obydwoje staliśmy z maksymalnie wyprostowanymi plecami. Byliśmy zdenerwowani ale wiedzieliśmy,ze ten taniec będzie wyjątkowy. Czułam jak w jego żyłach pulsuje krew. Justin wolną ręką poprawił marynarkę,w której wyglądał bardzo elegancko a brat krawatu dodawał mu ekstrawagancji. Odkąd Jasmine zapytała mi się czy uważam,ze Justin to ''ciacho'', częściej myślę o jego wyglądzie i co raz bardziej mnie zachwyca. Z zamyśleń wyrwała mnie dyrektorka w towarzystwie innych nauczycielek,które weszły na salę. Wszystkie miały na sobie szykowne suknie i dopasowane dodatki. Zaczęły przemowę dotyczącą wyjątkowości tego balu ale myślę,że każdy o tym wiedział. Justin spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami,kontrastującymi z jego bladą skórą. Podkreślała ją również granatowa marynarka,którą co chwilę poprawiał z nerwów. Odwzajemniłam uśmiech a w głośnikach rozbrzmiała muzyka. Ostatni raz poprawiliśmy nasze kreacje po czym rozpoczął się taniec rozpoczynający niezapomniany wieczór. Tanecznym krokiem opuściliśmy salę gimnastyczną i przechodząc przez korytarz, weszliśmy na boisko gdzie uczniowie bez par siedzieli przy udekorowanych stolikach.Uczniowie odpowiedzialni za dekoracje spisali się na medal - w tym ja i Justin.Ogromna ilość świateł, kwiatów, balonów i serpentyn dawała razem perfekcyjny nastrój.
Wszystkich spojrzenia były w nas utkwione, jedne były pełne podziwu i zachwytu, inne zazdrością i złością. W głębi serca modliłam się by ni było wśród nich Zaca. Moje spojrzenie trafiło na Jasmine. Na jej twarzy widniał uśmiech od ucha do ucha i można powiedzieć,że była podekscytowana bardziej niż ja. Serce biło mi tak mocno jakby chciało uciec z mojej klatki piersiowej. Wzięłam głęboki oddech po czym wypuściłam nierówno powietrze. Justin musiał wyczuć moje zdenerwowanie bo napiął mocniej ramię. Wymieniliśmy zdenerwowane uśmiechy, które zniknęły z naszych twarzy gdy znaleźliśmy się na środku części boiska przeznaczonej do tańca. Stanęliśmy z Justinem na przeciwko siebie gotowi wykonać pierwszy taniec,którego nigdy nie zapomnimy. Chłopak wyciągnał przed siebie dłoń prosząc w ten sposób bym podała mu moją. Gdy to uczyniłam,delikatnie uniósł nasze ręce na wysokość moich ramion. Lewą dłoń położyłam na jego wolnym ramieniu a on swoją ułożył na moich plecach. Lekko zarumieniłam się pod wpływem jego dotyku a po moim ciele przeszły ciarki. Nasze ciała jeszcze nigdy nie były tak blisko siebie przez co moje serce biło jeszcze szybciej. Czarujący uśmiech nie zniknął z jego twarzy ani na sekundę a nasze oczy były skupione na sobie nawzajem. Przez najbliższe chwile nie myślałam o niczym, o żadnych problemach czy dylematach, liczyła się tylko ta chwila. Ostatni raz poprawiliśmy nasze dłonie i wykonaliśmy pierwsze kroki walca. Wszystkie pary poruszały się w rytm subtelnej melodii. Nie znałam dokładnie kroków, po prostu pozwoliłam Justinowi prowadzić - wyszło mu to perfekcyjnie. Wiedział jak i kiedy ma wykonać odpowiedni ruch, jakby tańczył od dziecka. W tamtej chwili czuliśmy się jakby nikogo nie było wokół. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Muzyka ucichła i została zastąpiona oklaskami oraz wiwatami. Zarumieniłam się w zakłopotaniu i odsunęłam się o krok od Justina. Czułam się jak wybudzona z najpiękniejszego snu. Spojrzał na mnie z wdzięcznym uśmiechem i głębokim spojrzeniem. Nim się zorientowałam, wszystkie pary rozeszły się do stolików a muzyka znów zabrzmiała w głośnikach gdy my staliśmy wpatrzeni w siebie.
- Co to do cholery ma znaczyć ?! - przerwał nam czyjś wkurzony krzyk. Spojrzałam w stronę,z którego dochodził hałas i ujrzałam zirytowanego Zaca. Wiedziałam,że prędzej czy później to się stanie. Z jego ust wydobył się ostry zapach alkoholu.Nie mogłam uwierzyć,że napił się w tak wyjątkowy wieczór. Zac rzadko pije, jedynie na większych imprezach lub gdy coś pójdzie nie po jego myśli. W tym wypadku była to druga opcja. Chciał zapomnieć o naszej kłótni. Jest tylko jedno ''ale''...Gdy w jego krwi krążą promile, staje się bardzo agresywny. Mogłam dostrzec złość i irytację w jego spojrzeniu. Nie chciałam pogarszać sytuacji i bałam się cokolwiek powiedzieć. Zac widząc to zapytał ironicznie a na jego twarzy pojawił się fałszywy uśmiech.
- Hmm...ktoś mi dopowie ? Dlaczego moja dziewczyna tańczy z kolesiem, którego ledwo zna ?
Fakt, znałam Justina tydzień ale on przez te kilka dni zachował się lepiej niż mój własny chłopak,którego znam od lat.
- Bo Ty nie byłeś na tyle męski by przełknąć dumę i towarzyszyć jej podczas balu. - odpowiedział mu śmiało Justin. Muzę, przyznać,że zaimponował mi wtedy.
- Posłuchaj mnie uważnie - warknął na niego Zac ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Nie. To Ty posłuchaj mnie. - zdobyłam się na odwagę i zaczęłam mówić co leżało mi na sercu. - Justin ma racje. Nie dość,że obraziłeś się na mnie o byle gówno to jeszcze najebałeś się w tak ważnej chwili. - nie dbałam o dobór słów, wybaczcie.- Nie chcę Cię dzisiaj widzieć. Zachowaj resztki godności i odejdź. - ironicznie się uśmiechnęłam. Odszedł, szturchając Justina w ramie.
- Przepraszam Cię za niego. On po prostu...- zwróciłam się do Justina łagodniejszym tonem.
- Nie ma za co, rozumiem. - uśmiechnął się. - Miłość nie wybiera.
- Umm, taa - mruknęłam na co się zaśmiał.- Dziękuję za wspaniały wieczór.
- Dopiero się zaczął. - rzucił z uśmiechem, odchodząc w tłum uczniów tańczących do jakiejś piosenki. zarumieniłam się i przygryzłam lekko dolną wargę. Gdy straciłam Justina z oczu obróciłam się i skierowałam w kierunku stolika przy, którym wcześniej widziałam Jasmine. Ona od razu zaatakowała mnie pytaniami typu ''Jak on tańczy ?'' lub ''Jesteście razem?''. Zazwyczaj irytowało mnie jej nachalne zachowanie ale w tamtej chwili chętni opowiedziałam jej o prawdopodobnie najlepszym momencie swojego życia. Byłam podekscytowana i cały czas miałam motylki w brzuchu. Na opowiadaniu jej o tej kilku minutowej chwili straciłam kilkanaście piosenek i poczułam suchość w gardle więc postanowiłam się napić.
- Przepraszam Was na chwilę, pójdę po coś do picia. - powiedziałam do Jes i pozostałych dziewczyn siedzących przy stoliku.
- Przynieś mi colę light. - poprosiła śpiewająco Jasmine. Przytaknęłam po czym skierowałam się do stolika z przekąskami i napojami. Chwyciłam do ręki dwa plastikowe kubki i już miałam nalać do nich picie gdy ujrzałam Justina rozmawiającego z jakąś blondynką. Przyjrzałam jej się uważnie i okazało się,że była to Dylan. Stanęłam w takiej odległości by nie mogli mnie zobaczyć ale bym ja mogła ich usłyszeć. Ogromny bukiet kwiatów świetnie posłużył jako kryjówka. Nie osądzajcie mnie...
- Serio chcesz gadać o tym teraz ?! - zabrzmiał zirytowany głos Justina.
- Wtedy przez tą dziewczynę nie chciałeś więc mów teraz. - powiedziała Dylan lecz nie sądzę by ta odpowiedź go zadowoliła go jęknął. Mówiąc ''tą dziewczynę'' pewnie mówiła o mnie.
- Nie sądzisz,że to nie jest odpowiednie miejsce na tego typu rozmowę ?! - warknął na nią cicho.
- Im szybciej mi powiesz co zaszło między Tobą a Maxem, szybciej dam Ci spokój. - powiedziała stanowczo.
- To co zwykle. Powiedział,że zrobi wszystko bym znalazł się na jego miejscu. Cokolwiek to miała znaczyć. - wymamrotał ale doskonale go usłyszałam. Poczułam się źle podsłuchując ich rozmowy,która widocznie dotyczyła delikatnej sprawy ale ciekawość zżerała mnie od środka.
- Jak to cokolwiek to miało znaczyć ?! - przedrzeźniała go zirytowana Dylan.- Justin, on chce byś zakochał się w normalnej dziewczynie,wyjawił jej sekret a on zawiadomi o tym Artiess.- powiedziała, a raczej wykrzyczała, naciskając na ''normalnej'' i ''sekret''. Na mojej twarzy wymalowało się zdezorientowanie a w głowie pojawiły się setki pytań, powoli nalewając picia do jednego kubka.
- Cóż, to się nie stanie. - pewność siebie była słyszalna w jego głosie.
- Tak sądzisz ? A co z tą...Rosaline ? - poczułam jak moje ciało sztywnieje na dźwięk mojego imienia.
- Rose to tylko znajoma. Nie znam jej aż tak by się zakochać a poza tym ona ma chłopaka. - jakbym słyszała siebie podczas rozmowy z mamą.
- Nadal jest w Tobie ta część normalnego chłopaka,która sprawia,że nie kontrolujesz emocji. Sam to przyznałeś. - Mogłam sobie wyobrazić triumfalny uśmiech na jej twarzy. Część normalnego chłopaka ? Nie miałam pojęcia o czym mówili i zaczęłam się obawiać prawdy.
- Co ma być to będzie. - powiedział lekko. Zobaczyłam jak zbliżają się w moim kierunku więc szybko wzięłam do rąk kubki z napojami i dyskretnie wróciłam do stolika. W głowie szalały mi różne myśli z pytaniami dotyczącymi tego co właśnie usłyszałam. Jak już mówiłam, moje ostatnie dni zamieniły się w setki pytań i żadnych odpowiedzi. Im więcej się dowiadywałam tym bardziej chciałam poznać prawdę. Usiadłam delikatnie przy stoliku i podałam przyjaciółce picie. Ona nie zwróciła uwagi na mój zakłopotany wyraz twarzy i zajęła się rozmową z jakimś chłopakami. Cała Jasmine. Starałam się uwolnić od tych myśli przez dobrą zabawę na balu. W końcu takie coś zdarza się raz w życiu wiec nie jest to czas na zmartwienia. Przetańczyły z Jes kilkanaście piosenek aż w końcu na zegarku wybiła północ. Nauczyciele zaprosili wszystkich przed szkołę gdzie zostały odpalone różnokolorowe fajerwerki. Trwało to około pięciu minut po czym dyrektorka ogłosiła koniec balu. Uczniowie zaczęli buczeć i prosić o więcej a z racji tego,że był to początek weekendu, dostaliśmy pozwolenie. Szybko wróciliśmy na boisko. Kilka dziewczyn znajdujących się na początku tłumu zaczęło piszczeć i krzyczeć. Na początku nikt nie zwrócił na to uwagi ale gdy ton ich głosów zmienił się w strach wszyscy zaczęli się zastanawiać o co chodzi. Nie mogliśmy uzyskać od nich informacji bo były zbyt wstrząśnięte tym co zobaczyły. Po ich policzkach spływały łzy, ciała trzęsły się a z ust dobiegało jedynie jąkanie. Przede mną pojawiła się moja przyjaciółka,która była cała roztrzęsiona.
- Rose ! Nie idź tam ! - krzyknęła.
- Co? Jes...co się dzieje ? - zapytałam, podtrzymując jej ciało by nie upadła. Nie odpowiedziała mi więc szybkim krokiem poszłam w kierunku, przerażonego tłumu - trybuny. Serią ''przepraszam'' przedostałam się na sam początek. Moje wargi zadrżały a z ust wydostawały się pojedyncze jęki, nie mające sensu.Ludzie patrzeli się na mnie z współczuciem i przerażeniem. Z oczu zaczęły wypływać pojedyncze łzy. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Zakręciło mi się w głowie i obraz zaczął się zamazywać. Kolana ugięły się po moim ciężarem i uderzyłabym nimi o ziemie gdyby ktoś mnie nie powstrzymał. Nim kompletnie straciłam przytomność, znalazłam siły na ostatni krzyk.
- Zac !!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak sądzicie co stało się Zacowi ? :o
Spodziewaliście się tak wcześnie rozdziału ? Nie ? Ja tez nie :D
Jest krótki ale chyba wolicie bym dodawała krótkie a częściej niż długie rzadziej nie ? :)
Dziękuje za wszystkie mile słowa w komentarzach :) nawet nie wiecie ile radości mi to daje *,*
INFORMOWANI -KLIK
PYTANIA- KLIK
WSZYSTKO INNE- KLIK
ily.
Your Little Vampire :)
Aaskjdnsjhamzb xhn *_*
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stało z Zackiem...aww boski rozdział <33
OdpowiedzUsuńgenialny rozdzial a ta koncowka bardzo mnie zaciekawila czekam nn x @Stylesowaa
OdpowiedzUsuńJejku, świetny *O*
OdpowiedzUsuńPewnie Zac is dead :D
OdpowiedzUsuńAle jaja! Niezły rozdział :D
Uh no ciekawa jestem co będzie dalej :D
@ameneris
Kpapickpappgagmj Świetne !!! Kocham to opowiadanie nie mogę się doczekać nowego rozdziału <3@bieber_stach na tt
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) myślę, że Żąda albo pobili albo wampiry go dopadły buhahaha dobrze mu tak. Justin jest taki DG hg ffjgfcvjf *-* czekam na nexta
OdpowiedzUsuńJejku jak w takim momencie można przerwać :D:D Jestem strasznie ciekawa co mu się stało. Wiesz mi to obojętne czy to będą długie czy krótkie rozdziały ważne jest to żebyś je dalej pisała i dodawała bo się od twojego opowiadania uzależniłam :D:D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział;)
POZDRAWIAM :)
Zac kaputnął, ojj :O
OdpowiedzUsuńTak bardzo chce więcej! @ilyjballmyheart
wow! serio nie spodziewałam się takiego zakończenia;o
OdpowiedzUsuńJustin w garniturze, tak? asdfghjkl*.*
czekam z niecierpliwością na nn! :)
@Swag_Marika97
fajny :) @sylwuniek
OdpowiedzUsuńzaczynam się domyślać co stało się Zackowi, ale mam nadzieje, że to nie jest to. rozdział świetny jak zawsze juz nie mogę doczekać się nn :D @AuneBieber
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie <3 będę do końca to czytać ;) @nicebeebs
OdpowiedzUsuńmyśle że wiem co się stalo zackowi a to jest świetne, ale albo mi się wydaje albo jesteś fanką zmierzchu tak jak ja. kocham to opowiadanie jest świetne gdfsgdsfghads
OdpowiedzUsuńdfghjrtgyhjfghjukirtgyhujikrftgyh
OdpowiedzUsuńZjadl go wampirek xd ^^ albo sie zastrzelil xd rozdzial cudowny. Trzymaj sie do nn <3
OdpowiedzUsuńUuuuu Zac upiłeś się w trzy dupy i dziwią się że ZGON zaliczyłeś. Rozdział świetny tak jak całe opowiadanie <3 Dodaj szybko nn :*
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuńu mnie troche zmian, powrót na bloga i nowy rozdział : http://fanfiction-justinbieber-believe.blogspot.com/
Kocham Cię dziewczyno !!! Twój blog jest genialny !!!!! Tak bardzo jestem ciekawa co dalej , że się chyba po sikam !
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;*
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń