niedziela, 1 września 2013

Rozdział Szósty.

- Co do... ? - urwałam gdy zobaczyłam niespodziankę czekającą na mnie po powrocie. - Mamo ! Co to ma znaczyć ?!
- Niespodzianka ! - krzyknęła mama wychodząc z kuchni w kwiecistym fartuchu zawiązanym w pasie. - Poczułam się samotna i ...to był mój pomysł. - krzywo się uśmiechnęła.
- Samotna ? Dlaczego ? - powoli do niej podeszłam. Czułam jak moje serce pęka na setki kawałków pod wpływem jej smutnego spojrzenia. Przez te wszystkie lata odkąd nie ma z nami taty, mama nigdy nie narzekała na samotność. Pamiętam jaka załamana była gdy się okazało,że odszedł. Nosiła ciemne ubrania, nie chodziła do pracy i nieustannie płakała. Próbowałam ją pocieszyć ale co może zrobić czterolatka ?!
- Wiesz jaki jest jutro dzień ? - zapytała chociaż bardziej brzmiało to jak stwierdzenie. Smutek w jej oczach pogłębił się co sprawiło,że do mojej głowy napłynęły najgorsze wspomnienia.
- Oh, mamo. - szepnęłam kładąc głowę na jej ramieniu. Rocznica śmierci taty. Poczułam,że moje ramie robi się mokre od jej łez przez co po moich policzkach również spłynął słony płyn. - Sshh..nie płacz. Bądź silna.- pocieszałam ją chociaż sama cicho szlochałam. Lekko się odchyliłam by móc spojrzeć w jej piękne, niebieskie oczy. - Dla taty.
Uśmiechnęłam się chcąc by zrobiła to samo.
- Dla taty. - powtórzyła moje słowa wycierając łzy.
- No dobrze. - klasnęłam w dłonie. - Myślę,że będzie nam lepiej...w trójkę. - stwierdziłam wciąż nie wierząc,że mamy nowego członka rodziny. Podbiegł do nas jak na zawołanie. Mały labrador machał szczęśliwie ogonkiem i zaczepiał mnie, lekko gryząc moją dłoń. Patrzył na mnie swoimi dużymi, czarnymi oczami,które kontrastowały z jego złotą sierścią.
- Jak go nazwiemy ? - zapytałam głaszcząc go po główce.
- Hmm...może Justin ? - zapytała wracając do kuchni. Moje oczy gwałtownie się powiększyły. Skąd ona wiedziała,że Justin mnie odwiózł ?!
- Uhm..mamooo ? O co Ci chodzi ? - zapytałam opierając się o framugę drzwi. Dołączył do nas nasz szczeniak dumnie nosząc w pysku jakąś piszczącą zabawkę. Położył się w swoim posłaniu i można powiedzieć,że przysłuchiwał się naszej rozmowie. Pewnie dlatego mama tak późno wróciła do domu - wizyta w schronisku lub na jakiejś hodowli a potem w sklepie zoologicznym.
- O nic. - na jej twarzy widniał zuchwały uśmiech a na mojej zdezorientowanie. - Justin to fajny chłopak,miły, odpowiedzialny...
- Mamo ! - Przerwałam jej. - Justin to tylko kolega.
- Z ''tylko kolegami'' wraca się o tej godzinie do domu ? - Zapytała robiąc w powietrzu cudzysłów. Spojrzałam na zegarek na ręce. Wskazywał kwadrans po pierwszej w nocy. Cóż...straciliśmy poczucie czasu. Nie wińcie mnie. Pomimo,że ''znam'' Justina dopiero kilka dni... sprawia,ze czuje się inaczej. Jakbyśmy byli ostatnimi ludźmi na Ziemi. Tylko on i ja. Nawet Zac nie umie wywołać u mnie takich uczuć. Może to dlatego,że ostatnio nam się nie układa. Chciałabym by było jak kiedyś. Ostatnio liczą się dla niego tylko znajomi. Nie zabraniam mu tego ale...zrozumcie mnie. W życiu jak i w związkach czasem jest z górki a czasem pod górkę i musimy sobie z tym poradzić. Mam nadzieję,że uda nam się pokonać tę górkę przed końcem roku szkolnego bo wtedy on wyjedzie do USA a ja zostanę w Kanadzie.
Mama zauważyła,że odpłynęłam bo pstryknęła mi palcami przed oczami.
- Justin po prostu się mną zajął gdy to całe szaleństwo w centrum się zaczęło. - wymamrotałam szybko. 
- A co tam się stało ? - powitajcie moją ogarniętą mamę. Wzruszyłam ramionami i zapanowała między nami,krótka cisza podczas,której mama wyjęła z piekarnika zapiekankę i włożyła do lodówki. Pewnie będzie służyła za obiad następnego dnia. Bo przecież nie ma nic lepszego niż odgrzewana zapiekanka.
W zasadzie, to ja też nie wiem co stało się w centrum po tym jak Dylan mnie zabrała. Chciałam o to zapytać Justina ale jak wiecie, nie udało się.
- A jak Justin się Tobą zajął ? - przerwała ciszę mama. Wybrała idealny moment na grę ''milion pytań do''.
- Do siebie do domu. - odpowiedziałam bez żadnych emocji. Chciałam już znaleźć się w swoim pokoju i po prostu iść spać lecz mama nie dawał za wygraną.
- Oh...czyli traktuje Waszą znajomość poważnie.
- Mamo, już Ci mówiłam,że to tylko znajomy. Poza tym, ja mam Zaca. - uśmiechnęłam się.
- Ah,tak. Zac. - wypowiedziała jego imię tonem,który nie specjalnie mi się podobał ale byłam do tego przyzwyczajona. Tak jak zawsze, zignorowałam to.
- Dobranoc. - pocałowałam ją w policzek. a ona odpowiedziała mi w ten sam sposób. - Pa, ogoniasty. Jutro wymyślimy Ci imię. - skierowałam się do psa a on przekręcił głowę w prawą stronę. Szybko weszłam po schodach do swojego pokoju. Przebrałam się w białą bluzkę z rękawem trzy-czwarte w kolorze zielonym i  szare szorty. Ostatecznie w swoim łóżku znalazłam się przed drugą w nocy. Przed oczami miałam cały dzisiejszy dzień. Zaczynając od wstrząsającej informacji o śmierci Larry'ego przez zamieszanie w centrum aż po zwiedzanie niesamowitego domu Justina. Dzień pełen wrażeń.

Irytujący dźwięk budzika zabrzmiał z samego rana zaczynając jeden z najtrudniejszych dni w roku. Ubrałam bluzkę z trzy-czwartym rękawem, rurki i baletki a wszystko to w kolorze czarnym. Na szyi zawiesiłam złoty wisiorek w kształcie kokardy, który dostałam od taty na trzecie urodziny. Byłam za mała by go nosić ale uznałam,że nadeszła odpowiednia pora. Poranna toaleta zajęła mi nie cały kwadrans więc szybko znalazłam się w kuchni. gdzie czekały na mnie naleśniki. Mamy nie było już w domu o czym świadczyła stuprocentowa cisza. Nasz nowy towarzysz nawet mnie nie zauważył bo spał w swoim posłaniu w rogu kuchni. Szybko zjadłam śniadanie, chwyciłam swoją torbę po czym wyszłam z domu.
''Beat it'' Michaela Jacksona skończyło się w moich słuchawkach gdy przekroczyłam próg szkoły i w tym samym czasie zadzwonił dzwonek.
Czas na pierwszą lekcję. - Pomyślałam kierując się ku sali od angielskiego. Zajęłam swoje miejsce w ostatnim rzędzie. Część uczniów była już na swoich miejscach gdy reszta dopiero wchodziła do klasy. Wśród drugiej grupy był również mój Zac. Wymieniliśmy uśmiechy po czym usiadł w pierwszej ławce. To przypomniało mi o tym,że miejsce obok mnie wciąż jest puste. Czy Justin ma zamiar pojawić się na dzisiejszych zajęciach ?
Nauczycielka weszła do sali i klasycznie zaczęła lekcje od ogłoszeń.
- Przypominam Wam,że za dwa dni bal. Zaczyna się dokładnie o siódmej. Obecność i strój wieczorowy są wymagane.
Moja miętowa sukienka wisiała w szafie od weekednu i aż prosiła się by ją założyć i przetańczyć całą noc. Szczerze mówiąc, nie mogłam się doczekać tego balu.Wiedziałam,że będzie niezapomniany.

Lekko opadłam na łóżko zmęczona po całym dniu.  W szkole większość moich znajomych pocieszała mnie z powodu tej rocznicy. Powiedziałam większość ponieważ Zac postanowił mnie dobić i pokłócić się ze mną o to,że byłam w domu Justina. Jak powiedziała to Jes ''gorzej niż z babą.''.  Przeważnie po kłótni nie odzywamy się do siebie przez parę dni. Czy będzie tak i tym razem ? Jeśli tak, nie będę miała partnera na bal.
Włączyłam swojego laptopa i zaczęłam oglądać zdjęcia z wakacji z Florydy. To tam spędziliśmy wakacje jako kompletna rodzina.Oglądanie tych zdjęć to jest tradycja. Zawszę robiłam to z mamą ale tym razem nie dotrzymała mi towarzystwa. Znów została dłużej w pracy, pewnie to był  jej sposób na zajęcie myśli. Moja ulubiona fotografia przedstawia mamę przytulającą tatę, który trzyma na ramionach  mnie ubraną w różowy strój kąpielowy, uczesaną w dwa długie warkocze. Na naszych twarzach gościły szczere uśmiechy i to było najpiękniejsze. Chciałabym znów zobaczyć u mamy ten uśmiech.
Uśmiechałam się sama do siebie patrząc na to zdjęcie. W domu i okolicy panowała kompletna cisza. Jedyne co mogłam usłyszeć to świerszcze na dworze, tkanie zegara na szafce nocnej i ...kroki. Ktoś wchodził po schodach. Nie słyszałam żeby mama przyjechała a nie odpłynęłam do krainy wspomnień aż tak bardzo by nie słyszeć jak parkuje samochód. W tych krokach było coś innego. Nie były normalne... Serce biło mi szybciej z przerażenia. Najgorsze było to,że nie domknęłam drzwi od pokoju. Po chwili ''kroki'' ucichły co oznaczało,że ktoś lub coś znalazło się na piętrze i zbliża się do mnie. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie a ja zaczęłam śmiać się sama z siebie gdy ujrzałam kto je otworzył. Sprawca patrzył się na mnie jak na wariatkę i machał ogonem. Podbiegł do mojego łóżka po czym na nie wskoczył. Położył się tuż obok mojego uda wiec zaczęłam go drapać i głaskać wciąż śmiejąc się z samej siebie. Kontynuowałam oglądanie zdjęć przez następną godzinę aż zaczęłam robić się senna. Odłożyłam laptopa za ziemię i pogrążyłam się w spokojnym śnie.


- Harris ! Przenieś ten stół pod scene ! - krzyknęła pani Lae do Zaca na co on wywrócił oczami ale wykonał jej polecenie. Lekcje się już skończyły a on w dalszym ciągu się do mnie nie odzywa.
- Mówiłam Ci. Gorzej niż z babą. - powiedziała Jes zawieszając ostatnie dekoracje nad wejściem na boisko. Dziś wszystkie ostatnie klasy zaangażowane są w dekorowanie boiska i szkoły.  Muszę przyznać,że chociaż nie jest jeszcze skończone, wygląda niesamowicie.
- Jacskon ! Knight ! Nie obijać się ! - krzyknęła nauczycielka i pomimo,że znajdowała się na drugim końcu boiska, było ją słychać jakby  była tuż obok mnie. Jest dziś nerwowa i wyżywa się na wszystkich bo po raz pierwszy jest organizatorką balu. Jak już mówiłam, motywem jest Las Vegas. W oddali zauważyłam Justina,który stał na drabinie i zawieszał jedne z ostatnich lampek. Gdy podniósł ręce by to zrobić, jego koszulka uniosła się i ukazała jego tyłek bo spodnie miał opuszczone. Szybko je podciągnął i zaczął się rozglądać czy nikt tego nie widział. Wtedy jego spojrzenie trafiło na mnie.  Zaśmiałam się na jego zakłopotany wyraz twarzy. Odwzajemnił to po czym wrócił do pracy.
- Rose. - szturchnęła mnie Jes pokazując wzrokiem w kierunku za moimi plecami. Gdy tam spojrzałam, Zac patrzył się na mnie z nieciekawym wyrazem twarzy.
- Ugh, ostatnio stał się strasznie irytujący i zazdrosny. - jęknęłam, ignorując chłopaka i pomagając Jes zejść z drabiny.
- Dziwisz się ? Justin to niezłe ciacho. -  uśmiechnęła się i wzięła swoją torbę. Zrobiłam to samo i skierowałyśmy się ku wyjściu bo skończyłyśmy swoje zadanie.
- Jasmine ! - szturchnęłam ją. - Z tego co wiem, Justin jest singlem więc droga wolna.
- Przyznaj,że mam racje ! - zaczęła się głupio śmiać gdy szłyśmy przez pustą szkołę kierując się na parking gdzie czekała na nas jej mama. - Rose.. - szturchnęła mnie ramieniem gdy nie odpowiedziałam.
- Masz rację. Jak zawsze. - jęknęłam rozbawiona. Głupio było mi to przyznać ale Justin był naprawdę przystojny.
Doszłyśmy na parking i po przywitaniu się z jej mamą, ruszyłyśmy w drogę do ich domu. Mogłam się założyć,że mama wróci późnym wieczorem więc nie chciałam spędzić tego dnia sama, nie robiąc nic. Postanowiłyśmy z Jasmine zacząć przygotowania na bal. Malowanie paznokci, ustalanie fryzury, dodatków i tak dalej. Czas mija naprawdę szybko bo gdy skończyłyśmy realizować nasz plan zegarki wskazywały północ. Normalnie nie przejęłybyśmy się tym ale ze względu jutrzejszego wydarzenia postanowiłyśmy iść spać by nie wyglądać jak zombie. Byłam niepewna co do tego balu ponieważ nie wiedziałam co z Zaciem...czy w najważniejszy moment życia będę sama ? Taki bal to coś o czym marzy każda dziewczyna o najmłodszych lat. Piękna suknia, idealnie ułożone włosy, pięknie ułożone włosy i ten wyjątkowy chłopak tuż obok.
Lekcje były skrócone o połowę tego dnia, co niespecjalnie podobało się nauczycielom. Każdy myślami był już na balu i to był główny temat rozmów. Dziewczyny omawiały swoje stroje i przedstawiały oczekiwania a chłopacy starali się zachować spokój i udawać,że mają to gdzieś. Choć tak naprawdę zastanawiali się jak zaskoczyć swoje partnerki. Moja niepewność sprawiała,że im zazdrościłam. Przez cały dzisiejszy dzień nie widziałam mojego chłopaka. Za to parę razy wpadłam na Justina,wymieniliśmy dwa zdania i pośmialiśmy się. Z Chłopakiem,którego znam tydzień spędzam więcej czasu niż z własnym...
- To wiesz już z kim idziesz na bal ? - zapytała Jasmine w drodze powrotnej.
- Sama. - odpowiedziałam z ironicznym uśmiechem. Miałam tego świadomość ale mówienie na głos rani bardziej.
- To będziemy same razem. - zaśmiała się. Kiedy ta dziewczyna nie ma dobrego humoru ?! Pozazdrościć. Odwzajemniłam uśmiech po czym rozstałyśmy się na skrzyżowaniu i skierowałyśmy do własnych domów. Mnie przywitał jedynie labradorek,który jeszcze nie ma imienia.  Nakarmiłam go a potem sama coś zjadłam.
- Czas zacząć przygotowania. - powiedziałam sama do siebie. Weszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i umyć włosy. Po wysuszeniu użyłam lokówki by ułożyły się w piękne loki. Gdy skończyłam je układać, przerzucając na lewą stronę wybiła piąta po południu co oznaczało,ze mam jeszcze godzinę do przyjazdu Jasmine i jej mamy. Nałożyłam lekki makijaż w postaci korektora i tuszu. Wychodząc z  łazienki, włączyłam na swoim telefonie 'Na Na Na' od My Chemical Romance i wyjęłam z szafy strój i buty. Zdjęłam swoje ubrania z dzisiejszego dnia i delikatnie założyłam nową kreację. Miętowa, trójwarstwowa sukienka zakończona falbanką lekko odsłaniała mój dekolt i kończyła się tuż nad kolanami. Na stopy założyłam kilkucentymetrowe szpilki w takim samym kolorze. Na mojej szyi cały czas wisiał złoty wisiorek od taty. Założyłam złotą, delikatną bransoletkę i kolczyki. Stanęłam przed lustrem zadowolona z tego co widziałam. Drzwi do mojego pokoju otworzyły się a w progu stanęła mama. Z zachwytu przyłożyła dłonie do ust a jej oczy zaszkliły się łzami.
- Wyglądasz pięknie. - uśmiechnęła się, podchodząc do mnie. Mocno ją przytuliłam. To było to czego potrzebowałam.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się po czym rozluźniłam uścisk. Wzięłam do ręki miętową kopertówkę, do której włożyłam potrzebne rzeczy typu chusteczki, telefon, pieniądze i klucze od domu. Mama cały czas uważnie mi się przyglądała z wielkim uśmiechem na ustach. Zabrzmiał klakson samochodu co oznaczało,ze Jasmine i jej mama są już pod moim domem. Ostatni raz przytuliłam mamę po czym ostrożnie zeszłam po schodach.
- Baw się dobrze. - powiedziała jednocześnie otwierając  mi drzwi. Zdjęłam z wieszaka szary sweterek i wyszłam z domu posyłając mamie uśmiech. Zamierzałam dobrze się bawić, z Zaciem lub bez niego. Ostrożnie wsiadłam do samochodu ponownie witając się z przyjaciółką i jej mamą. Jasmine miała na sobie ciemnozieloną, obcisłą sukienkę,która idealnie podkreślała kolor jej oczu i długie nogi,na których końcu znajdowały się czarne szpilki. Obydwie wiedziałyśmy,ze wyglądamy pięknie bo o to chodziło tej nocy. Bal to jest Twoja noc, masz czuć się wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Tak się czułyśmy gdy przekroczyłyśmy prób szkoły a spojrzenia wszystkich trafiły na nas. Cheerleaderki patrzyły na nas ich klasycznym spojrzeniem zazdrości natomiast chłopacy ślinili się na nasz widok. Zignorowałyśmy ich i skierowałyśmy się na boisko gdzie miał rozpocząć się bal. Osoby,które miały partnerów wchodziły później bo najpierw tańczyli walca na sali gimnastycznej. Gdy miałyśmy otworzyć drzwi ktoś chwycił moją dłoń. Myślałam,że to Zac lecz pomyliłam się.
- Możemy porozmawiać ? - zapytał uśmiechnięty Justin. Obróciłam się i spojrzałam na Jasmine. Ona uśmiechnęła się i weszła na boisko.
- Pewnie,że tak. - odpowiedziałam z uśmiechem. Justin ubrany był w białą koszulę, granatowy garnitur i spodnie,które były tradycyjnie opuszczone. Włosy jak zawsze miał idealnie ułożone...
- Wczoraj słyszałem Twoją rozmowę z Zaciem. - mówił powoli jakby bał się mojej reakcji. Jedną rękę miał schowaną za plecami. Mogłam się założyć,że coś przede mną chował.- Wiem,że się pokłóciliście a nie wydaje mi się,że jakaś dziewczyna powinna być sama w tak wyjątkową noc. Zwłaszcza tak niesamowita dziewczyna...- zarumieniłam się lekko na ostatnie słowa. - Więc chciałbym zapytać czy będziesz mi dziś towarzyszyć ? - uśmiechnął się i wyciągnął zza pleców jedną,czerwoną różę. Delikatnie ją chwyciłam i spostrzegłam,że jest do niej przywiązana biała karteczka, na której było napisane kaligraficznym pismem
''Rose For Rose''. 
Szeroko się uśmiechnęłam i lekko przygryzłam dolną wargę.
- Tak. - odpowiedziałam pomimo,że moja odpowiedź powinna brzmieć inaczej. Tak samo jak Zac powinien być tu ze mną...ale skoro go nie ma...
Justin podniósł rękę uginając ją w łokciu bym go chwyciła. Gdy to zrobiłam Justin pokierował nas w stronę sali gimnastycznej gdzie pary były ustawione jedna za drugą. Od razu poczułam na sobie spojrzenia dziewczyn,które pewnie zaczęły się zastanawiać dlaczego nie przyszłam tutaj ze swoim chłopakiem. Zignorowałam je i ustawiliśmy się na końcu. Wymienialiśmy uśmiechy czasem chichocząc. Czy to szalone,że jestem na balu z chłopakiem,którego poznałam tydzień temu ? Może i tak ale nie przejmowałam się tym. To miała być niezapomniana noc...i była. Ale czy została zapamiętana tak jak to sobie wymarzyłam ? Niekoniecznie...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam wrażenie,że jest Was coraz mniej :c Nie podoba Wam się już to opowiadanie ?
Napiszcie co sądzicie bo nie wiem czy jest sens dalszego pisania. :c


Niech to będzie prezent na zakończenie wakacji <3 Mam nadzieję,że miło spędziliście wakacje :)
Życzę wszystkim powodzenia w nowym roku szkolnym. Idę teraz do 3-ciej gimnazjum, będą testy etc. więc nie wiem jak często będą rozdziały. Na pewno nie rzadziej niż co dwa tygodnie. :)

INFORMOWANI -KLIK
PYTANIA- KLIK
WSZYSTKO INNE- KLIK
ily.
Your Little Vampire :)

19 komentarzy:

  1. genialny prezent na koniec wakacji :)
    rozdział jak zwykle genialny, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kjeshfdkjcn boskie kshadjniadsuxcjn

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział n i e s a m o w i t y :) ciekawe co zdaży sie w kolejnym więc w niecierpliwości na niego czekam xx @Stylesowaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! świetny rozdział C:
    serio... nie wiem co napisać ;o to, że świetnie piszesz to już wiesz ^.^
    czekam z niecierpliwością na nn! ;)
    @Swag_Marika97

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to opowiadanie. Czekam na następny rozdział <3.
    @Skysscrapperr

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww Jaki słodki rozdział <3 *.*
    Bardzo podoba mi się to opowiadanie <3
    Pisz szybko kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  7. aww genialny rozdział <3 już niemogę doczkeac się nastepnego..i kurde ckawe co się wydarzy na tym balu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak takie boskie opowiadanie może się nie podobać?? Uwielbiam to czytać mam nadzieję, że będziesz dodawać bo jest ono genialne ;)
    POZDRAWIAM ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. "Rose dla Rose" O kurde. To zdanie było takie niesamowite, a scena...też bym chciała żeby ktoś w taki sposób się mną zajął i zaopiekował. I chciałabym na bal...
    Justin to idealny partner. :D
    Bardzo ładnie to napisałaś i szczerze mówię, że czekam na kolejny rozdział. Zainteresowałaś mnie chociaż trochę się pogubiłam w tej historii- nie czytałm poprzednich rozdziałów(przynajmniej nie wszystkie) i dlatego nie wiem co i jak, ale ten post jest idealny. <3 Realistyczne fragmenty, które rzeczywiście mogłyby się zdarzyć <3
    zapraszam do siebie :) http://somethingdiffernet-imagine.blogspot.com/
    @TheBiebsSwag1

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :) kocham twojego bloga <3 Rose for Rose- awwww to takie sweet <3
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  11. Też idę do trzeciej gim, więc doskonale rozumiem :) możesz dodawać co 2 tyg., nie ma problemu, ale proszę nie przestawaj tego pisać bo ten blog jest świetny <3
    Cudowny rozdział, czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. o jejku jaki boski..i ten romantyczny Justin..ugr..czeakm na NN oby był szybko..:D
    I oczywiście, że nam się podoba to opowiadanie i pisz dalej.:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba, podoba. Ale rzadko dodajesz rozdziały i ludzie zapominają o tym opowiadaniu. A ono jest super <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  14. ahagackasjfagscvba *.*
    takie mega to opowiadanie <3
    pisz dalej!
    nie mogę się doczekać kolejnego :)

    @NowSuitUp

    OdpowiedzUsuń
  15. matko, jakim cudem ja tego nie skomentowałam? :o przepraszam, przepraszam, bardzo przepraszam :c
    Justin jest tutaj taki słodki *o*
    Opowiadanie się podoba! A jakżeby inaczej!
    rozdział jest ś w i e t n y ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham to opowiadanie! Zakochałam się;) Rozdział zajebisty.Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń