poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział Dziewiąty.

"Starbucks Story"

Po kolejnych godzinach spędzonych  na płakaniu w szpitalu,musiałam wyjść na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza. Pomimo,że lekarze ostatecznie potwierdzili jego zgon, nie mogłam w to uwierzyć. Nie chciałam wierzyć.  Nigdy już z nim nie porozmawiam, nie usłyszę jego śmiechu, nie poczuje jego ust na moich... Wyszłam ze szpitalnego parkingu chcąc być sam na sam ze swoimi myślami. Moja mama pocieszała mamę Zaca, która również nieustannie płakała i nie dopuszczała do siebie myśli o stracie syna. Utrata bliskiej osoby bardzo boli. Do tego w tak dziwny sposób....A jego ostatnie słowa ?  ''On jest wampirem'' ?
Czyli...Pani Jenkins miała rację ? Wampiry istnieją i są w Stratford ? Zbyt wiele pytań, za mało odpowiedzi.
Zastanawiałam się nad tym siedząc na ławce w parku nieopodal i nie miałam żadnego logicznego wyjaśnienia jego śmierci. Wampiry to absurd, wilki nigdy nie atakowały a rana, według lekarzy, nie była zrobiona przez człowieka. Miejmy nadzieję,że moje życie nie zamieni się w typowy kryminał, w którym policja nie możne znaleźć sprawcy i główna bohaterka musi zrobić to na własną rękę . Setki różnych myśli krążyły w mojej głowie nie pozwalając mi zapomnieć o tym co się stało, nawet na sekundę. Wyciągnęłam z kieszeni swój telefon i napisałam szybkiego sms'a do Jes czy spotkamy się w Starbucks a po tym jak odpisała twierdzącą odpowiedź ruszyłam w kierunku kawiarni. Różni ludzie mijali mnie wysyłając dziwne spojrzenia. Nie dziwmy im się...Byłam cała czerwona od płaczu  a do tego zmęczona po nieprzespanej nocy. W głowie huczały mi słowa Zaca poplątane z historią pani Jenkins a nawet z ostrzeżeniem mojej nauczycielki....''On jest inny''. Dlaczego wszyscy wiedzieli o co chodzi a ja nie ?!
Po kilku minutach doszłam do kawiarni i szybko wbiegłam do łazienki by chociaż trochę  się ogarnąć . Przemyłam twarz zimną  wodą i poprawiłam włosy. Nadal nie wyglądałam idealnie ale było lepiej niż przed chwilą, Gdy wyszłam, przy stoliku czekała już na mnie moja przyjaciółka. Prawdopodobnie pomyślała,że chce jej przekazać jakieś dobre wiadomości bo szeroko się do mnie uśmiechnęła i mocno przytuliła. Usiadłyśmy przy jednym z okrągłych stolików a ona od razu zaczęła  zadawać miliony pytań.
- No...I co z Zaciem ? - zapytała z uśmiechem,który stopniowo znikał gdy do moich oczu napłynęły łzy - Oh....nie. Rose, nie płacz. - zaczęła mnie  pocieszać i przytulać przez co było jeszcze gorzej. Zaczęłam rozumieć,że to koniec.-Sshh...będzie dobrze.
- Nie będzie. - zaczęłam szlochać jej w ramie.
- Proszę, nie płacz bo i ja zacznę. - powiedziała cicho, podciągając lekko nosem. Jes miała na prawde miękkie serce i gdy tylko widziała jak ktoś płacze bądź cierpi sama zaczynała płakać. - Napijmy się kawy i porozmawiajmy, ok ? - zapytała z małym uśmieszkiem, wycierając  pojedynczą łzę spływając po jej policzku  i odeszła od stolika. Spojrzałam w kierunku,w którym poszła i ujrzałam Justina z Dylan  rozmawiających z kimś kogo nie mogłam zobaczyć bo siedział tyłem. Wyglądali na zdenerwowanych.  . Chłód i strach ogarnął moje ciało na ich widok. Wiem,że nie miałam powodów by się go bać po tym jaki był dla mnie uprzejmy ale historyjki pani Jenkins i ostatnie słowa Zaca bardzo na mnie wpłynęły. Jasmine wróciła do stolika z moja ulubioną kawą i przywróciła mnie do rzeczywistości chociaż nie przyjemne uczucie lęku nadal mi towarzyszyło .
- On odszedł Jes. - powiedziałam po dłużej chwili  ze smutkiem w głosie a zaraz po tym opowiedziałam jej całą historię z dzisiejszego dnia. Jasmine,tak jak ja, nie mogła w to uwierzyć. Kazała mi się tym nie przejmować ale niby jak miałam to zrobić ?! - Jeśli opowieść pani Jenkins jest prawdziwa to znaczy,że Zaca zabił Justin,który jest wampirem ?
- Na to wychodzi. - odpowiedziała ze śmiechem.
- Co Cię tak bawi ?
- Jak to co ? Nie słyszysz samej siebie ? Wampiry nie istnieją, to mit. - powiedziała z głupim tonem głosu. Byłam roztrzęsiona i rozdarta więc liczyłam na wsparcie z jej strony ale chyba się przeliczyłam...
- Jasmine, mój chłopak został zamordowany zeszłej nocy przez ''wampira'' - powiedziałam cichszym głosem, robiąc cudzysłów palcami.- Jak na razie, nie ma innego wyjaśnienia.
- Rose, daj policji trochę czasu. - powiedziała wywracając na mnie oczami. - Teraz najlepiej będzie jak wrócisz do domu i odpoczniesz. - dodała łagodniejszym tonem,chwyciła za swoją torbę powieszoną na krześle a do ręki chwyciła plastikowy kubek z kawą.. - Do zobaczenia w poniedziałek w szkole. - pożegnała się ze mną całując mnie w policzek i odeszła od stolika. Sądziłam,że po rozmowie z nią poczuję się chociaż trochę lepiej ale było zupełnie na odwrót. Myślałam o tym wszystkim zdecydowanie zbyt intensywnie. Powinnam posłuchać Jes i odpocząć. Wypiłam do końca letnią kawę i odniosłam swoją filiżankę. Gdy miałam zamiar się odwrócić i skierować do wyjścia ktoś stanął na mojej drodze.
- Um h-hej - wyjąkałam patrząc z lekkim przerażeniem na Justina,który patrzył na mnie z wielkim uśmiechem. Czułam się trochę niekomfortowo w jego obecności ale starałam się to ukryć.
- I co z Zaciem ? - zapytał z nieco lżejszym uśmiechem bo wiedział,że poruszył drażliwy temat. Wzruszyłam lekko ramionami i spojrzałam w dół chcąc uniknąć jego spojrzenia wypełnionego empatią. To wystarczyło by Justin zrozumiał co się stało i objął mnie mocnym uściskiem. Kątem oka mogłam dostrzec ludzi wysyłających dziwne spojrzenia przez co poczułam się jeszcze bardziej niekomfortowo. Po krótkiej chwili Justin poluźnił ramiona.

Perspektywa Justina.

Gdy przekroczyłem próg kawiarni z Dylan u boku, on już na nas czekał. Mój kuzyn Max. Denerwowałem się trochę tą rozmową. Powoli podeszliśmy do stolika, przy którym siedział. Na powitanie wysłał swój klasyczny, pazerny uśmiech na co od razu wywróciłem oczami. Chciałem by to spotkanie dobiegło końca więc szybko usiadłem na przeciwko niego a Dylan tuż obok mnie.
- Witajcie - przywitał nas Max tym swoim idiotycznym tonem głosu. Wybaczcie, ale wszystko mnie w nim denerwuje.
- Czego chcesz ?! - warknąłem w zdenerwowaniu.
- Jak zawsze nerwowy. Spokojnie Justin. - zaśmiał się ironicznie.
- Mów czego chcesz, Max. - jęknąłem jeszcze bardziej zirytowany. Dylan na razie siedziała spokojnie i starała się zamaskować emocje chociaż również nienawidziła Zaca.
- Nie udawaj idioty. Doskonale wiesz czego chcę. - mówił pewny siebie jak nigdy dotąd. - Odzyskać co należy do mnie, rzecz jasna. - Dylan parsknęła śmiechem na jego słowa.
- Po tym co zrobiłeś nic Ci się nie należy. - powiedziała surowym tonem wskazując na niego palcem.
- Mylisz się. Należy mi się rodzinny majątek. - ironiczny uśmiech nie znikał z jego twarzy nawet na sekundę. - Do tego, Justin...Pożałujesz tego,że mnie wydałeś. - powiedział nieco surowszym tonem.- Z tego co mi wiadomo ta dziewczyna za nami to Twoja dobra znajoma, prawda ? - zapytał i lekko kiwną głową do tyłu. Spojrzałem w tamtym kierunku i zobaczyłem Rose i jej przyjaciółkę.
- Nie waż się jej tknąć.- momentalnie zareagowałem na co się lekko zaśmiał.
- Za późno. Może idź ją pocieszaj z powodu straty jej chłopaka,którego zabił ''wilk'' - powiedział ze śmiechem w głosie, robiąc cudzysłów w powietrzu.
- Ty go zabiłeś ? - pisnęła Dylan.
- Ups - zaśmiał się. Potarłem nerwowo skronie. Jak mam teraz utrzymać to wszystko w sekrecie przed nią kiedy mój kuzyn-wampir zabił jej chłopaka ?!
- Czy Ty jesteś poważny ?! - warknęła na niego Dylan. - Myślisz,że policja się nie zorientuje ?!
- To już Wasz problem. - wzruszył ramionami po czym wstał z miejsca. - Do zobaczenia. - pożegnał się i miał zamiar wyjść kiedy jeszcze raz się odwrócił. - Oh i Justin....Radzę Ci, pilnuj swojej koleżanki. - sztucznie się uśmiechnął i wyszedł. Oparłem łokcie o blat stołu,położyłem głowę na dłoniach i nerwowo pocierałem skronie. Po chwili spojrzałem lekko na Dylan,która ciągle była oburzona i mamrotała coś pod nosem.
- Chodźmy stąd. - wybełkotała nerwowo i zaczęła iść  w kierunku, w którym kilka minut temu udał się Max.
- Um, poczekaj ja tylko coś załatwię. - powiedziałem cicho, wskazując palcem na Rose,która stała przy ladzie. Dylan wywróciła oczami i wyszła z lokalu. Zignorowałem ją i podszedłem do lekko roztrzęsionej Rosaline. Musiałem odpowiednio dobrać słowa bo wiedziałem,że to delikatny temat. Powoli podszedłem do niej od tyłu a ona się odwróciła. Na mój widok jej oczy poszerzyły się jakby zobaczyła ducha. Czyżby już się czegoś domyślała ?
- Um h-hej -zawahała się i cofnęła o krok. Wiedziałem,że coś jest nie tak ale starałem się udawać,że wszystko jest w porządku. Ciekawość zżerała mnie od środka więc zapytałem co z Zaciem ale nie odpowiedziała mi. Spuściła głowę i lekko wzruszyła ramionami. Czyli Maxowi się udało.... Objąłem ją uściskiem by dodać jej otuchy lecz efekt był odwrotny. Czułem, że jej ciało jest jeszcze bardziej spięte więc po chwili poluźniłem ramiona.
- Przykro mi. - powiedziałem cichszym tonem. Było mi na prawdę przykro z tego powodu ale też nie wiedziałem co mam powiedzieć bo po części to moja wina,że on nie żyje. Rose lekko przytaknęła. Nie była jeszcze gotowa na rozmowę o tym.
- Muszę już iść. wymamrotała i z niezręcznym uśmiechem odsunęła się ode mnie.
- Rose, zaczekaj. - chwyciłem ją lekko za ramie. Nie mogłem pozwolić jej odejść bez ostrzeżenia o Maxie. Zawahałem się chwilę przez co uniosła brwi ku górze. - Uważaj na siebie, proszę. - Wiem,że zabrzmiałem idiotycznie ale to nie miało znaczenia. Dziewczyna po raz ostatni przytaknęła, wysyłając jednocześnie mały uśmiech po czym wyszła z kawiarni. Musiałem ją chronić, jeszcze bardziej. Po kilku głębokich oddechach również wyszedłem na dwór gdzie czekała już na mnie Dylan. Siedziała w samochodzie na miejscu pasażera i była bardzo zdenerwowana. Gdy tylko usiadłem na miejscu kierowcy zaczęła atakować mnie retorycznymi pytaniami.
- Jesteś poważny ? Justin ! Znajomość z nią naraża całe Stratford na niebezpieczeństwo. Wiesz,że Max nie odpuści i to nie są cholerne żarty. - To co musicie wiedzieć o  Dylan to to,że przeklina tylko wtedy gdy ktoś doprowadza ją do granic wytrzymałości. Cóż, jeśli mam  być szczery, często mi się to udaje.
- Daj spokój. - jęknąłem, odpalając silnik i ignorując jej natarczywe pytania. Przestała narzekać dopiero gdy minęliśmy Rose w drodze do domu. Wiedziałem,że po powrocie nie oszczędzi mi kazań.

Perspektywa Rosaline.

Gdy wróciłam z kawiarni mama już czekała na mnie w domu. Chciała mi pomóc ale było jeszcze gorzej. Starałam się o tym nie myśleć ale słowa typu ''Będzie dobrze'' czy ''On jest teraz szczęśliwy.'' wcale mi nie pomagały. Zamknęłam się w swoim pokoju i skupiłam się na nauce na poniedziałkowy test z biologii. Postanowiłam jutro iść do pani Jenkins i porozmawiać z nią poważnie o tym co mi dzisiaj powiedziała. Wiem,że to wszystko wydaje się brzmieć absurdalnie ale zaczynałam wierzyć w tą historyjkę o wampirach. Może to z przemęczenia a może i nie....Przez całe popołudnie siedziałam przy książkach. Bez Zaca,który cały czas mnie rozpraszał czułam pustkę w sercu ale musiałam się do tego przyzwyczaić.
- Rose ! - zabrzmiał głos mamy. - Zejdź na dół ! - krzyknęła na co jęknęłam ale zrobiłam sobie przerwę i poszłam zobaczyć czego ode mnie chciała tym razem. Gdy stanęłam na ostatnim stopniu ujrzałam mamę stojącą przy drzwiach z wielkim uśmiechem na twarzy. - Pamiętasz jak Ci mówiłam,że moja znajoma i jej syn będą u nas mieszkać przez najbliższy czas ? - zapytała na co przytaknęłam by kontynuowała lecz ta nic nie powiedziała tylko pociągnęła mnie w stronę salonu.Ujrzałam kobietę w wieku mojej mamy i delikatny zarys sylwetki jej syna.
- Nicole - przywitała się kobieta podając  mi prawą dłoń.
- Rose. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej dłoń.
- A to mój syn. - wskazała dumnie na chłopaka za jej plecami,który podszedł bliżej i również wyciągnął dłoń. Mogłabym dać sobie głowę uciąć,że już go kiedyś widziałam....Tylko gdzie ?
- Max. - przedstawił się z miłym uśmiechem na ustach. Uścisnęłam jego dłoń i po raz kolejny tego wieczoru przedstawiłam się.
- Witamy w Stratford. - powiedziała mama obejmując mnie ramieniem.

~ * ~
Wiem,że rozdział jest krótki i dodany z opóźnieniem ale miałam zabiegany tydzień :c Mam nadzieję,że zrozumiecie i mimo to Wam się podoba. Przepraszam.

btw. Serio aż tak Wam przypomina ''Zmierzch'' ? :c
Kiedy następny rozdział ? Powiem tak : Im więcej komentarzy, tym szybciej :D
Mały szantaż musi być ;)

INFORMOWANI -KLIK
PYTANIA- KLIK
WSZYSTKO INNE- KLIK
ily.
Your Little Vampire :)

24 komentarze:

  1. Jest drama,zaczyna robić sie.ciekawie :D ach Max. @LifeseverBiebs

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste! *.*
    Tak podejrzewałam że zamieszka z nimi Max xd
    um.. troche kojarzy się ze zmierzchem, ale taaaaak troche xd
    a co do rozdziału to Woow! *.* ile emoooocji <3
    @Swag_Marika97

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest coraz ciekawiej ;) czekam na nn
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  4. Max będzie mieszkał z nią?!?!?!?!?! :O
    O cholercia. Chyba będzie ciekawie :D

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  5. no nie oszukujmy się. trochę się ze zmierzchem kojarzy ale nie aż tak bardzo :)
    ale ten Max jest popierdolony, no ja nie wierzę o.O

    czekam na kolejny rozdział. buziaki xx

    /@NowSuitUp

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, tylko jakoś ten rozdział jakoś do mnie nie przemwia. Chciałabym więcej sytuacji pomiędzy Justinam a Ross. Może jakiś romanski ? XD.

    OdpowiedzUsuń
  7. tooo tak rozdział zarąbisty i czekam na następy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział zarąbisty i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. o jacież pierdziele ! on teraz z nią zamieszka ! cholera..Justin musi ją chronić ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. o jezu...czyżby to jest kuzyn Justin'a? jeśli tak to masakra...dodaj szybko kolejny..i myślę, że będzie dłuższy..i ciekawszy..:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Cóż... Jeśli to ten Max o którym myślę to Rose może mieć przejebane. Fajnych jej mama ma przyjaciół xD

    OdpowiedzUsuń
  12. To kuzyn Justina.. Ja pierdole Rose, oby jak najszybciej powiedziała Justinowi, że wie kim jest i on by ją uratował i byłoby szczęsliwie. ghrfkjgh cudo, czekam na następny. Piszesz świetnie :*:*

    OdpowiedzUsuń
  13. To się narobiło ! Nie lubie Maxa !!!! A tak poza tym Kocham to popwiadanie już nie moge bez niego żyć ♥♥ Czekam na następny ;*****

    OdpowiedzUsuń
  14. ŚWIETNE, ŚWIETNE I JESZCE RAZ ŚWIETNE NIE MOGĘ DOCZEKAC SIE NASTEPNEGO

    OdpowiedzUsuń
  15. Dopiero nie dawno znalazłam Twojego bloga, a od razu połknęłam wszystkie rozdziały. Jest naprawdę świetny. Najbardziej podoba mi się to, że jest inny i ani trochę nie przypomina blogi, które czytałam dotychczas.
    Pozdrawiam
    Weny życzę
    SS.
    PS; Twój blog dodałam do polecanych na moim. Czy może mi jakoś pomóc rozgłosić mój? Była bym bardzo wdzięczna. ----------------> http://your-love-heals-my-scars.blogspot.com/
    ZAPRASZAM

    OdpowiedzUsuń
  16. Jest bardzo ciekawie. Nie ukrywam, że zainteresowałaś mnie blogiem :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezu, kocham tego bloga!
    Każdy rozdział jest taki ciekawy i wciągający!
    Czekam na nn!
    http://trust-me-chelsea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurwa twoje opowiadanie to CUD! MIÓD!MALINA! kocham je <3 jesteś zajebista.
    Ps.Z przepraszam za wulgaryzmy ale to opowiadanie jest nie samowite i brak mi słów żeby je opisać.Mi wcale to opowiadanie nie przypomina zmierzch :) ale mówie ci jak by kiedyś jakis reżyser kręcił film o wampirach i kierował się historią którą tworzysz to by miał w chuj oglądalnośći :) Kc :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Boski xx ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń