czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział Trzynasty

''One in a Milion''

Rose's POV

Obudziłam się następnego ranka z okropnym bólem głowy. Czułam się jakbym miała kaca po wielkiej imprezie. Wczorajszy spacer z Maxem mnie wykończył. Niby tylko chodziliśmy i rozmawialiśmy ale jednak dało mi to w kość. Założyłam na swoje zimne stopy kapcie z pieskami i zeszlam na dół. W domu panowała kompletna cisza, jak zawsze. Weszlam do kuchni i wyjelam z lodówki sok pomarańczowy po czym nalalam go do szklanki. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie i zrozumiałam dlaczego nikt w domu nie dawał znaku życia. Była 6:40. Wzięłam kilka lykow soku a następnie skierowałam się z powrotem do swojego pokoju. Gdy milam zamiar wyjść z kuchni, niespodziewanie weszłam na kogoś. Podskoczyłam lekko i cofałam się o dwa kroki,podnosząc głowę.
- Oh, przepraszam. Zamyslilam sie. - Zachichotalam cicho.
- Nie ma za co. - Max odwzajemnil uśmiech. Dopiero w tamtym momencie dostrzegłam jak był ubrany. Miał na sobie szare,dresowe spodnie, lekko opuszczone na biodrach tak,że odsłaniały jego linię V a brak koszulki spowodował, że mogłam również zobaczyć jego abs..
- Oh, przepraszam. Znowu. - Powiedziałam, orientując się że patrzę na jego nagi tors. Czułam jak zrobiło mi się ciepłej a moje policzki przybrały różowy kolor. 
- Nie szkodzi. - Zaśmiał się i ominął mnie, wchodząc do kuchni. 
- Dlaczego nie śpisz ? 
- Mogłabym zapytać o to samo. - Powiedziałam na co zaśmiał się lekko,pijąc wodę. Czy tylko ja zauważyłam,że on co chwilę się śmieje ?-Wyspałam się i tyle.
- Nie wyglądasz na wyspaną.
- Cóż, dzięki. A ty ? Czemu nie śpisz ? 
- Martwiłem się. Wczoraj tak szybko zasnęłaś. - Wymamrotał. 
- Aww. - Uśmiechnęłam się. - Szczerze ? Nie wiele pamiętam z wczorajszego wieczoru. 
- Nic dziwnego, dużo wrażeń. - Uśmiechnął się i wyszedł z kuchni kierując się do góry. Po krótkiej chwili również i ja znalazłam się w swoim pokoju. Stanęłam przed lustrem i musiałam przyznać,że Max miał rację. Nie wyglądałam na wyspaną, wręcz na zaniedbaną. Postanowiłam od razu się za siebie wsiąść. Miałam jeszcze ponad godzinę do rozpoczęcia zajęć,więc postanowiłam iść pobierać. Ubrałam strój i buty do biegania,które kupiłam zeszłej wiosny z zamiarem codziennego biegania. Skończyło się na tym,że używałam ich tylko na w-f'ie. Związałam włosy w kucyk, wzięłam swój telefon i słuchawki po czym zeszłam na dół. Wychodząc z domu, szybko stworzyłam playlistę, składającą się z moich ulubionych piosenek. Przytrzymałam przycisk "play" i schowałam telefon do kieszeni. Gdy usłyszałam pierwsze dźwięki "Set this world on fire" zaczęłam powoli truchtać. Po chwili biegałam już szybciej. Przebiegałam kilka przecznic i dopadła mnie kolka. Zatrzymałam się pod drzewem, trzymając dłonie na swoim prawym boku. Oparłam się o pień i zaczęłam brać głębokie oddechy. Czułam jak szybko bije moje serce. Tak to jest jak nie biega się regularnie... 
- Oh, przepraszam. - usłyszałam męski głos gdy ktoś na mnie przypadkiem wbiegł. 
- Nie szkodzi...- powiedziałam powoli. Czy dziś jest dzień władania na przystojniaków ? Najpierw Max a teraz on. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Był wyższy ode mnie o głowę, miał orzechowe oczy i idealnie ułożone,jasno brązowe włosy i... Po raz kolejny dzisiejszego dnia patrzyłam w ten sposób na kogoś, kompletnie nic nie mówiąc. Dlaczego ja to robię ?! Chłopak lekko się uśmiechnął i pobiegł dalej. Po krótkiej chwili i ja ruszyłam dalej. Przez całą drogę powrotną nie mogłam pozbyć się jego widoku przed oczami i zastanawiałam się skąd go znam. Mogłam przysiąc,że już gdzieś go widziałam... 


Justin's POV 
Stałem na dachu domu patrząc przed siebie i myśląc jak mam naprawić zdarzenia z ostatniego wieczoru. Nie miałem na sobie koszulki więc czułem jak chłodny,poranny wiatr lekko uderza w moje ciało. Wziąłem kolejnego łyka whisky i głęboko odetchnąłem, odchylając głowę do tyłu. Rzadko piję a już zwłaszcza z samego rana, ale jest mi to potrzebne. Muszę coś wymyślić i jednocześnie się uspokoić.

- Justin.. - Usłyszałem czyjś delikatny głos za swoimi plecami na co gwałtownie się odwróciłem. - Wszystko ok ? - Zapytała Dylan. Zignorowałem jej pytanie i znowu się odwróciłem. - Wiesz,że alkohol nie działa na Ciebie najlepiej. 
- Wiem. - Odpowiedziałem szorstko.
 - To czemu to robisz skoro wiesz, że popełniasz błąd ? 
- Jeden błąd w tą czy w tą, nie zrobi różnicy. - Powiedziałem obojętnie, nalewając do szklanki kolejną porcję napoju. 
- Justin, przestań. - Powiedziała Dylan,podchodząc do mnie i wyrywając mi z reki szklankę. - Musisz się ogarnąć, wsiąść za siebie. Idź może...nie wiem, pobiegać ? Kiedyś robiłeś to regularnie. 
- Tak bo nie mam co robić tylko będę biegał bez celu. - Parsknąłem. 
- To wyznacz sobie cel ! - Krzyknęła zirytowana moim zachowaniem. 
- Czy jeśli przez godzinę będę biegał bezcelowo po okolicy to będziesz ze mnie zadowolona ? - Powiedziałem tonem, którego zazwyczaj używają kilkuletnie dzieci do pochwalenia się mamie swoim rysunkiem. Dylan zachichotała i przytaknęła delikatnie. Gdy już miałem wyjść z naszego tarasu, zawołała mnie. 
- A i Justin ! 
- Tak ? 
- Może Rose wcale nie zapomniała....- powiedziała niepewnie bo wiedziała,że stąpa po cienkim lodzie. 
- Szansa na to jest jedna na milion. - Uśmiechnąłem się ironicznie i wyszedłem. Muszę przyznać, że słowa Dylan dały mi promyk nadzieiktóry zmotywował mnie do działania. Po chwili znalazłem się w swoimi pokoju. Założyłem zwykły biały t-shirt i jakieś buty. Wziąłem też iPada i słuchawki po czym wyszedłem z pokoju. Nie minęło 5 minut a już byłem na dworze. Walczyłem pierwszą lepszą piosenkę i założyłem słuchawki. Nigdy nie miałem problemów z kondycją więc nie zacząłem od rozgrzewki, truchtu czy czegokolwiek. Chciałem mieć to z głowy. Czasem Dylan traktuje mnie jak swojego...nie wiem,syna ? Myśli, że jak podniesie ton to zrobię wszystko co każe. W większości przypadków tak się dzieje ale tylko dlatego że nie chce się kłócić. Po kilkunastu piosenkach byłem już w centrum gdzie chyba już nikt nie spał co było dziwne bo zegarek pokazywał kilka minut po 7 rano. Dopiero w tym momencie uderzył we mnie alkohol, który wypiłem z samego rana. Zaczęło mi się kręcić w głowie ale cały czas powoli biegłem. Spuściłem głowę w dol i nie patrzyłem gdzie biegnę. Czułem że zaraz upadnę. Sekundę później wpadłem przypadkiem na kogoś.
- Oh, przepraszam...- powiedziałem podnosząc głowę. Wtedy dostrzegłem kto to był. Rose...
- Nie szkodzi. - Powiedziała powoli. Dokładnie mi się przyglądała a ja jej. W tej chwili obydwoje chcieliśmy by przypomniała sobie kim jestem. Lecz to nie nastąpiło. Zamiast tego jej policzki przybrały lekko różowy kolor gdy zorientowała się,że cały czas patrzy się na "nieznajomego".Wiedziałem,że mnie nie pamięta więc po prostu wysłałem jej grzeczny uśmiech i pobiegłem dalej. Promyk nadziei, który dały mi słowa Dylan właśnie zgasł. Po przebiegnięciu kilkunastu metrów odwróciłem się delikatnie by zobaczyć czy ona wciąż tam jest ale niestety się pomyliłem. Zrezygnowany postanowiłem dokończyć co zacząłem i wrócić do domu. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Po kwadransie przekroczyłem próg domu gdzie przywitała mnie optymistycznie nastawiona do życia Dylan. Gdy jej powiedziałem, że spotkałem Rose ale mnie nie rozpoznała, wymamrotała jedynie ciche "oh..."  Nie miałem ochoty wysłuchiwać tekstów typu ''Wszystko będzie dobrze'' więc po prostu poszedłem pod prysznic by się odświeżyć i zrelaksować przed dzisiejszym dniem szkoły.

Rose's POV

Po powrocie do domu pobiegłam pod prysznic. Musiałam się pośpieszyć bo miałam pół godziny do rozpoczęcia zajęć. Ani na sekundę nie mogłam wymazać z pamięci tego chłopaka,którego spotkałam jakiś kwadrans temu i złudzenia,że już kiedyś go widziałam. Tylko gdzie i kiedy ? Albo oszalałam albo w jego spojrzeniu było coś...coś zupełnie innego,coś czego nie jestem w stanie opisać, coś...
- Rose ! Pospiesz się ! - Krzyk mamy przywrócił mnie z powrotem na Ziemię.
-Już wychodzę ! - Odpowiedziałam jej wychodząc z kabiny i owijając swoje ciało ręcznikiem. W mgnieniu oka ubrałam się w świeże ubrania i zaczęłam suszyć włosy. Czułam,że dzisiejszy dzień będzie inny. W kilka sekund zabrałam z pokoju torbę i zbiegłam na dół. Miałam jedyne 10 minut na dojście do szkoły co zazwyczaj zajmuje mi 20...
- Podwieźć Cię ? - Zapytała mama gdy obydwie stałyśmy w kuchni a ja w biegu jadłam śniadanie.
- Byłoby super. - Odpowiedziałam z naleśnikami w buzi przez co to co powiedziałam zabrzmiało jak bełkot ale mama tak czy siak mnie zrozumiała bo wypiła ostatni łyk kawy i chwytając kluczyki od samochodu podeszła do drzwi. Jednak nim je otworzyła spojrzała na mnie i powiedziała :
- Nie sądzisz,że powinnaś dzisiaj inaczej wyglądać ?
- Inaczej ? - Powtórzyłam, patrząc na swój biały top lekko włożony w jeansowe shorty. - Wyglądam źle ?
- Nie "źle" ale nie koniecznie stosownie.
- Słucham ? - Zapytałam, nie wierząc własnym uszom.
- Rozumiem,że to Twoja indywidualna sprawa ale powinnaś ubrać się inaczej w związku z tym co stało się zaledwie wczoraj.
- A co się stało wczoraj ? - Zapytałam głupim tonem.
- Rose nie mamy teraz czasu na twoje głupie gierki. Idź się przebrać a ja czekam w samochodzie. - Powiedziała i wyszła z domu,zostawiając mnie w totalnym osłupieniu.Ale co miałam zrobić ? Poszłam szybko do swojego pokoju i przebrałam się w czarną bluzkę i jeansowe shorty z ćwiekami w tym samym kolorze. Nie byłam pewna czy to będzie mamę zadowalać ale nie obchodziło mnie to. Zbiegłam po schodach i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz a po chwili siedziałam już w samochodzie.
- Lepiej ? - Zapytałam retorycznie, zapinając pasy. W odpowiedzi dostałam krzywy uśmiech. - Możesz mi powiedzieć o co chodzi ? - ponownie zapytałam gdy byłyśmy już w drodze.
- Raczej ja powinnam o to zapytać. Wiesz co się wczoraj stało ale zachowujesz się jakby...
- No właśnie nie bardzo wiem co się wczoraj stało. - Przerwałam jej, zirytowana jej historyjka o "wczorajszym istotnym wydarzeniu".
- A Zac ? Co z nim ? Nic Ci to nie mówi ? - powiedziała zdenerwowana.
- Zac ? Nie widziałam go od kilku dni ale pewnie dziś się w szkole spotkamy.
- O czym ty do cholery mówisz ?! - Podniosła na mnie ton, wyrzucając ręce w powietrze gdy zatrzymałyśmy się z powodu czerwonego światła. Wzięła głęboki oddech by się uspokoic po czym spojrzała na mnie pozwoli. - Rose...Czy wszystko jest dobrze ? - Zapytala dziwnym tonem,który spowodował,że nie widziałam jak mam odpowiedzieć. Światło zmieniło się na zielone więc ruszyłyśmy dalej ale mama wciąż czekała na moja odpowiedź.
- A czemu nie miałoby być dobrze ? - Zadałam chyba setne pytanie dzisiejszego ranka. Mama przez dłuższą chwilę nie odpowiadała. Zaparkowała samochód na szkolnym parkingu i wzięła głęboki oddech. Wyłączyła silnik i spojrzała na mnie jakby miała zamiar przekazać mi najgorszą wiadomość na świecie.
- Nie mam pojęcia dlaczego nie pamiętasz co się wczoraj stało ale...- mówiła powoli, nie patrząc mi w oczy. - Pamiętasz co się stało na tym balu wiosennym ?
- Co? Na balu wiosennym ? Przecież go jeszcze nie było ! - Powiedziałam sfrustrowana.
- Był...- odpowiedziała patrząc na mnie jak na kompletnego idiotę. Cóż...tak się w tamtej chwili czułam. - Na tym balu Zac został zaatakowany przez wilka czy coś w tym rodzaju. Policja jeszcze dokładnie nie wie ale taka jest pierwotna wersja.
- Gdzie on teraz jest ? - Zapytałam powoli. Nie.mogłam w to uwierzyć. Gdzie ja byłam gdy to wszystko się działo ?!
- Cóż...on...uhm...jakby Ci to powiedzieć.. - Bełkotała mama. Nie.musiała nic.mówić. Zrozumiałam. Poczułam jak po moich rozpalonych policzkach spływają zimne łzy. Schowałam twarz w dłoniach i położyłam się na swoich kolanach.
- Rose, nie płacz. - Pocieszała mnie,pocierając moje plecy. - Dlaczego Ty tego nie pamiętasz ?
- Skąd ja mam to wiedzieć ? - Zapytałam szlochając. Podniosłam się i wytarłam łzy chociaż było to niepotrzebne bo sekundę potem popłynęły kolejne.
- Mam Cię zwolnić z lekcji ?
- Nie,nie. Jeśli wrócę do domu będzie jeszcze gorzej. - Powiedziałam ostatecznie wybierając policzki od łez i pociągając nosem. - Poza tym muszę się dowiedzieć dlaczego nie pamiętam niczego takiego. - Wyjęłam z torebki małą, zapasowa kosmetyczkę,która zawsze mam przy sobie i wyjęłam z niej puder po czym nałożyłam jego minimalną ilość. - Dam sobie radę. - Powiedziałam patrząc na mamę, której spojrzenie promieniowało litością. Mówiąc to zdanie, jednocześnie sama chciałam w nie uwierzyć. Miałam ochotę wrócić do domu i się rozpłakać ale zamiast tego wysiadłam z samochodu. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał kwadrans po ósmej czyli byłam już spóźniona więc nie opłacało mi się iść na pierwszą lekcję. Odwróciłam się i pomachałam mamie na pożegnanie. Odwzajemniła gest i odjechała. Miałam jeszcze jakieś 45 minut do końca lekcji więc postanowiłam pochodzić przed budynkiem szkoły bo gdybym weszła do środka mógłby mnie zobaczyć jakiś nauczyciel. Chodząc przez kilkanaście minut doszłam na blisko. To tu miał odbyć albo i odbył się bal,z którego nic nie pamiętam. Zawiał zimny wiatr, wywołując u mnie gęsią skórkę. Weszłam na salę gimnastyczną by...szczerze ? Nie wiem po co. Miałam nadzieję,że może jednak znajdę tam Zaca grającego w kosza czy coś. Ktoś tam był bo już w holu słychać było piski botów i odbijanie piłki. Weszłam na salę przez lekko uchylone drzwi i kogo zobaczyłam ? Tego samego chłopaka,na którego dzisiaj rano wpadłam biegając. Hah, może to przeznaczenie ? Szansa na to jest jak jedna na milion. Weszłam na trybuny i usiadłam na ławce. Chłopak zobaczył mnie dopiero po chwili ale od razu się uśmiechnął.
- Znowu się widzimy. - Zaśmiał się, celnie rzucając do kosza.
- Tak. - Starałam się przybrać wesoły ton. Zaczął kozłować w kierunku przeciwnego kosza by ostatecznie po raz kolejny trafić. - Ładnie. - Zachichotałam.
- Wiem. - Odpowiedział, biorąc piłkę w ręce i podszedł do mnie. - Jestem Justin.
- Rose. - Odpowiedziałam z lekkim.uśmiechem.
- Yeah, wiem. - Zaśmiał się smutno. - Skąd ? - Zapytałam. Może dowiem się skąd.go kojarzę.Nie odpowiedział mi tylko się zaśmiał ale ja byłam w stu procentach poważna. Miałam dość zagadek, tajemnic i historyjek, których nie pamiętam. Podniosłam brwi na znak, że czekam na jego odpowiedź.
- Dowiesz się. - Powiedział,co tylko mnie zdenerwowało.
- Chyba sobie żartujesz...- wywróciłam oczami, podnosząc z ziemi swoją torbę i chcąc wyjść ale wskoczył na ławkę i zagroził mi wyjście. Staliśmy w odległości kilkunastu centymetrów.
- Posłuchaj, wszystko Ci wyjaśnię...tylko nie tu i nie teraz.
- Skąd mogę wiedzieć,że mnie nie okłamiesz ? - Powiedziałam, krzyżując ręce na piersi.
- Po prostu musisz mi zaufać. - Mówił, z każdym słowem zmniejszając dystans między nami. - Zaufaj mi. Staliśmy tak blisko siebie,że mogłam poczuć jego perfumy i dokładnie przyjrzeć się jego hipnotyzującym oczom. Czułam,że zaraz zetkną się nie tylko nasze dłonie ale i usta...Wiedziałam,że nie mogę tego zrobić ale pokusa była zbyt kusząca. Gdy dzieliły nas milimetry, z za moich pleców usłyszeliśmy czyjś głos.
- Widziałem jak rzucasz, Bieber. Może przyjmiemy Cię do drużyny.
-Oh, trenerze. Ja tylko...- Zaczął mówić Justin a ja minęłam go i zawstydzona kierowałam się ku wyjściu.
- Nie tłumacz się. - Rzucił gorzko i wyszedł z sali. Justin spojrzał na mnie i wymieniliśmy uśmiechy po czym i ja opuściłam pomieszczenie
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To by było na tyle jeśli chodzi o 13 :)

DZIĘKUJE ZA PRAWIE 30 KOMENTARZY  I 32K WYŚWIETLEŃ *,*

NAWET NIE WIECIE JAK TO MOTYWUJE <3


Mam nadzieję,że ten rozdział również Wam się spodobał ;)

14 dostaniecie w przeciągu dwóch tygodni ;) 



18 komentarzy:

  1. Juz nie moge sie doczekac następnego :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu musiał ten idiota usuwać jej pamięć?
    Mam nadzieję że w jakiś cudowny sposób odzyska Rose pamięć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcę by w jakiś sposób Rose odzyskała pamięć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hsnrnfkdmebfk cudowny djgkgkkkgn mam nadzieje ze Rose sobie przypomni Justina fjdndjfj czekamy na nastepny ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja nie znoszę Maxa, a miało być tak pięknie. Mam nadzieję że Rose szybko przypomni sobie Justina, bo inaczej będzie kiepsko :) Z niecierpliwością czekam na następny ;)
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, więc wszystko zaczyna się od samego początku ;D Może teraz uda im się być razem ;) Czekam na to. Świetny rozdział tak samo jak poprzednie;)
    Czekam na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny, tylko szkoda że nie pamięta Jusa ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem Belieber, ale bardzo mi się podoba :) uwielbiam twoje opowiadanie :) S. xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Szkoda że Justina nie pamięta. Czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział! :)
    ciekawe czy przypomni sobie Justina ;o
    Super czyta się Twoje opowiadanie x
    czekam z niecierpliwością czekam na nn! ;)
    @Swag_Marika97

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam jednak nadzieję, że będzie wszystko pamiętała.
    Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  12. o jejku jestem ciekawa czy Justin powie jej wszystko..ja chcę żeby ona go pamiętała...czekam na NN <3333

    OdpowiedzUsuń
  13. dobra stwierdzam, że to najlepsze ff forever @skysscrapperr

    OdpowiedzUsuń
  14. Cały czas liczę na jakiś cud, że ona go pamięta hahaha. Dziwny ten Max troche, mam n adzieje ze nic jej nie zrobi.. Świetny rozdział, do nastepnego x @jay_nicoole

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem ciekawa Co Justin zrobi :) @LifeseverBiebs

    OdpowiedzUsuń